* GPS na bazie PocketPC | ||||
|
||||
Potencjalny
nabywca odbiornika GPS staje z reguły przed dylematem jaki rodzaj sprzętu będzie dla
niego bardziej przydatny:
Odpowiedź wcale nie jest prosta. W zasadzie dopiero w praktyce, po dłuższym użytkowniu sprzętu dowiemy się czy dokonaliśmy trafnego wyboru. Wiele zależy od:
Jeżeli chodzi o wykorzystanie GPS w samochodzie to rozwiązanie oparte na PocketPC nie jest złym pomysłem. Przede wszystkim dlatego, że poza przyzwoitym sprzętem do nawigacji zyskujemy jeszcze do dyspozycji niezłą zabawkę: PocketPC :-) |
||||
|
||||
Należy jednak mieć świadomość, że pocketPC pracuje pod dość kapryśnym system operacyjnym: Windows Moblie, a to może powodować określone kłopoty. Może, ale nie musi. Jednak w moim odczuciu obsługa PocketPC wymaga zdecydowanie większego "obycia" komputerowego niż obsługa dużego PC-ta. W tej materii samochodowe odbiorniki dedykowane są (z reguły) nie dość, że nieco prostsze w obsłudze, nieco stabilniejsze, to na dodatek łatwiej przywrócić je do życia, gdyby nastąpiło zawieszenie odbiornika etc. Odbiorniki dedykowane mają na dodatek bardziej czytelny wyświetlacz, zwłaszcza w porównaniu do tańszych modeli pocketów. Niemniej jednak - jak już wspomniałem wyżej - pocket jako GPS, jako nawigator do samochodu to niezły pomysł. | ||||
W przypadku turystyki pieszej sytuacja jest bardziej skomplikowana. PocketPc nie dość, że pozbawiony wielu cech zaawansowanych odbiorników turystycznych (ogólna odporność, wodoodporność, możliwość obsługi jedną ręką, alternatrywny kompas elektroniczny, alternatywny barometr) to na dodatek posiada wadę, która w moich oczach dyskredytuje go całkowicie: krótki czas pracy bez ładowania baterii. | ||||
Na taki zarzut wielu userów pocketa ma krótką radę: wyłączać i używać go w miarę potrzeb. Brzmi sensownie, ale ...... odniosę się tu do jazdy samochodem: | ||||
Można sobie oczywiście wyobrazić sytuację, w której użytkownik pocketa lub odbiornika samochodowego chowa go do schowka, jeździ "po staremu" śledząc drogowskazy, a GPS wyjmuje w razie potrzeby. Można ? Można. Ale czy ktoś tak robi ? Raczej nie. Bo przyjemniej i wygodniej jest na bieżąco - dzięki GPSowi - wiedzieć w którą drogę skręcić, ile jeszcze kilometrów pozostało do celu, o której godzinie dojedziemy do celu itp. | ||||
Fakt, że jazda samochodem to nieco inna specyfika, ale dlaczego również w terenie nie wykorzystać nowych możliwości jakie daje odbiornik GPS ? Dlaczego zadowolić się tylko "elektronicznym mapnikiem" ? Oczywiście, te dodatkowe elementy można nazwać gadżetami (jak całą elektronikę), ale one jednak, w znaczący sposób podnoszą komfort wędrówki. Jeżeli ktoś miał przyjemność zrobienia kilku pieszych wycieczek "z GPSem w ręku", to - podobnie jak w samochodzie - jest wielce prawdopodobne, że już na zawsze zostanie zwolennikiem odbiornika włączonego na stałe i odbiornika noszonego w zasięgu ręki, a nie sporadycznie wyjmowanego z plecaka. | ||||
Możliwość natychmiastowego sprawdzenia | ||||
|
||||
to informacje, które komuś wędrującemu do tej pory wyłącznie z mapą papierową mogą wydawać się zbędne, ale które w zdecydowany sposób podnoszą komfort wędrówki i wprowadzają do naszej wędrówki nową jakość. To właśnie różni wędrówkę z GPSem, którą ja nazywam "z GPSem w ręku" od wędrówki z włączanym sporadycznie pocketem, który wówczas pełni raczej rolę "elektronicznego mapnika" niż GPSu rozumianego jako urządzenia nawigacyjnego. A ponadto, czyż nie jest przyjemnie po powrocie z wędrówki obejrzeć swój ślad na tle mapy ? | ||||
Dlatego również w turystyce, dobrze jest gdy odbiornik jest cały czas włączony i na dodatek "pod ręką". Wówczas jest możliwość pełnego wykorzystania odbiornika GPS, nie tylko używania go jako elektronicznego mapnika. Zwłaszcza, jeżeli nie są to tylko spokojne, "rodzinne" wycieczki po uczęszczanych szlakach turystycznych, a są to trasy po 20-30km dziennie w obcym, często nieoznakowanym terenie. W takiej sytuacji, a także podczas uprawiania typowej wędrowniczej turystyki kwalifikowanej (od schroniska do schroniska), długi czas pracy oraz łatwa wymiana ogniw "AA" w odbiornikach turystycznych w połączeniu z ich wodoodpornością stawia pocketa na straconej pozycji. | ||||
W aktywnej turystyce istnieje również problem bezpieczeństwa. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, gdzie w trudnym orientacyjnie terenie, wycieczka która miała się skończyć o zmierzchu - wskutek kontuzji jednego z uczestników - przeciągnęła się na okres nocy. Na dodatek przyplątała się ulewa, bądź mgła lub zamieć. Tu pocket wysiada. | ||||
To oczywiście skrajny przypadek i nie powinien się przytrafić osobie, która przy ustabilizowanej pogodzie (co prawda w górach nie ma takiego pojęcia) wybrała się na wycieczkę intensywnie uczęszczanymi szlakami, ale globtroterowi przytrafić się może. | ||||
Prawo Murphiego: Gdy podczas wędrówki będziesz naprawdę potrzebował odbiornik GPS, to warunki atmosefryczne będą tak podłe, iż użycie PocketPC będzie na pewno niemożliwe, albo właśnie padnie w nim bateria ...... | ||||
Na trasie wyglądam jak choinka na Boże Narodzenie:
Wygląda to bardzo śmiesznie, ale żeby wziąć w rękę potrzebną rzecz nie muszę zdejmować plecaka. Wszystko mam w zasięgu ręki. To nazywam KOMFORTEM na szlaku. Przy takim nastawieniu do turystyki sami przyznacie że najlepsze miejsce dla pocketa to ..... szuflada w biurku. Przy "spokojniejszym" podejściu do wycieczek można pocketa wrzucić do plecaka i wyjmować w miarę potrzeb. |
|||||
Mniej zorientowanym, młodym adeptom turystyki z GPSem przypomnę także, że problem zasilania podczas wędrówek od schroniska do schroniska, gdy w wielu z nich z powodów p.poż. nie ma ogólnie dostępnych gniazdek elektrycznych ustawianie się w kolejce (tak, tak - w dobie wszechobecnej elektroniki tak to teraz wygląda) do "panienki z okienka" aby podłączyła nam naszego ukochanego Pocketa do sieci, naprawdę do wygodnych rozwiązań nie należy. Dlatego też swojego pocketa co do zasady nie zabieram w góry. Wiem co powiedzą fani Pocketa: woreczek foliowy, baterry extender itd. Wszystko to prawda - nikomu nie zabraniam, tylko po co to ? Czy nie lepiej do intensywnej turystyki po prostu .... kupić porządnego outdoorowca lub jeszcze lepiej kupić i pocketa (do samochodu) i outdoorowca (do łazikowania) ?? | |||||
|
|||||
Rozumiem jednak tych userów, którzy GPS używając głównie w samochodzie zainwestowali w PocketPC, a ich fundusze nie pozwalają na zakup drugiego odbiornika. Teraz głupio byłoby nie wykorzystać pocketa w ewentualnej turystyce. Jeżeli nie jest to turystyka zbyt intensywna to oczywiście (pamiętając o ograniczeniach tego rozwiązania) można się pokusić o sensowne wykorzystanie PocketPC "w terenie" | |||||
|
|||||
Gdy w końcu podjąłeś już decyzję, że to jednak PocketPC znowu stajesz przed dylematem: Na jaki rodzaj sprzętu się zdecydować. | |||||
|
|||||
Bardzo popularne rozwiązanie oparte na module GPS BT, ma również swoje zalety. Podstawową zaletą tego rozwiązania jest to, że pocketPC nie jest obciążony poborem prądu przez GPS, zatem powinien w terenie pracować znacznie dłużej niż pocket zintergrowany z GPS-em. To niewątpliwa zaleta odbiornika BT. | |||||
Ale rozwiązanie BT ma też wady. Po pierwsze to sprawa zasilania. W przypadku odbiorników zintegrowanych (lub CF) po prostu wsiadasz do samochodu podłączasz zasilanie (gniazdo zapalniczki) do pocketa i masz problem z głowy. W przypadku BT po kliku, rzadziej po kilkunastu godzinach jazdy padnie Tobie zasilanie w GPS. Masz zatem na głowie poza zasilaniem pocketa niepotrzebnie dodatkowy problem - zasilanie GPSa. Problemem jest też używanie GPS poza samochodem. Odbiornik zintegrowany (lub CF) wyjmujesz z samochodu i już. W przypadku BT wysiadając z samochodu musisz pamiętać o zabraniu dwóch urządzeń. Oczywiście można, ale komfortowym rozwiązaniem tego bym nie nazwał. | |||||
Artykuły poświęcone mapom na PocketPC znajdują się w sekcji: M A P Y | |||||
---------------------------- | |||||
LR styczeń 2006/styczeń 2007, I 2008 | |||||